Każda seria kiedyś się kończy. W sobotę, 10 kwietnia piłkarze prowadzeni przez trenera Rafała Smalca ulegli na boisku w Nowym Dworze Mazowieckim z miejscowym Świtem (2:3) w ramach drugiej kolejki, grupy mistrzowskiej. Dla Unii była to dopiero pierwsza porażka w 2021 roku.
Unia rozpoczęła mecz bardzo dobrze, kontrolując wydarzenia boiskowe. Trwało to niespełna dziesięć minut. Potem do głosu nieśmiało zaczęli dochodzić gospodarze, którzy w 11 minucie po raz pierwszy zagrozili bramce Brudnickiego. Strzał Arkadiusza Ciacha był jednak daleki od ideału. Chwilę później prosty błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnił Adrian Dudziński, piłka trafiła pod nogi napastnika Świtu, który mocno i celnie uderzył na bramkę Unii, ale na posterunku Brudnicki. Od tego momentu w grę naszej drużyny wdarło się sporo niedokładności i nerwowości. Efektem była stracona bramka, autorstwa Ciacha i było (1:0) dla gospodarzy.
Unia bardzo dobrze zareagowała na straconą bramkę i z impetem ruszyła do ataków. Stałe fragmenty gry i dośrodkowania nie przynosiły jednak zamierzonego efektu. W okolicach trzydziestej minuty spotkania mieliśmy dwie kontrowersyjne decyzje arbitra. Obie miały miejsce w polu karnym gospodarzy. Najpierw zahaczany w polu karnym był Konrad Kowalczyk, a chwilę później uderzenie głową Dawida Dzięgielewskiego, ręką zablokował jeden z obrońców Świtu. Sędzie ustawiony najbliżej, nie zdecydował się jednak w żadnej z tych sytuacji wskazać na jedenasty metr. Unia grała jednak swoje. W 35 minucie, kapitalnym rajdem prawą flanką popisał się Marcin Pieńkowski, który wymanewrował obrońców gospodarzy i dograł piłkę do niepilnowanego Piotra Kłąba. Młody snajper Unii dopełnił formalności i wyrównał stan meczu (1:1). Kiedy wydawało się, że Unia dowiezie remis do końca pierwszej części, zamieszanie w polu karnym wykorzystał Bartosz Michalik, który z niełatwej pozycji uderzył na bramkę Brudnickiego. Piłka odbiła się od słupka, wpadła do bramki i było (2:1) dla gospodarzy.
Po zmianie stron liczyliśmy na szybką reakcję naszego zespołu. Szansę na doprowadzenie do remisu szybko zweryfikowali jednak gospodarze, którzy w siódmej minucie drugiej odsłony podwyższyli prowadzenie na (3:1). Autorem bramki był Kamil Tlaga. Trafienie Świtu, podłamało nasz zespół, a dodało skrzydeł gospodarzom, którzy w kolejnych minutach dążyli do strzelenia kolejnych bramek i przysłowiowego zamknięcia spotkania. Zielono-Biało-Żółci nie wykorzystali jednak dogodnych okazji, a najlepsze wybronił nam Brudnicki.
W kolejnych minutach trener Smalec desygnował do gry rezerwowych. Na boisku pojawili się kolejno: Kamil Łojszczyk, Kacper Karasek, Hubert Berłowski, Jakub Jasiński i Maciej Wilanowski. W 74 minucie na ładną akcję zdecydował się jeden z nich. „Karaś” wpadł w pole karne, dośrodkował na wchodzącego Kłąba, ale minimalnie za mocno. Na 10 minut przed końcem, gospodarze powinni zdobyć czwartą bramkę. Po dośrodkowaniu z lewej strony, piłka odbiła się od obrońców i zatańczyła tuż przed linią bramkową Unii! Na szczęście w porę zareagowała nasza linia defensywna. W 85 minucie, nadzieję w serca kibiców Unii wlał Paweł Czarnecki, który wykorzystał jedenastkę podyktowaną po faulu na Hubercie Berłowskim. W doliczonym czasie gry, skierniewiczanie mieli jeszcze swoje szanse na remis. Niestety zabrakło szczęścia. Z rzutu wolnego nie trafił Łojszczyk, a strzał przewrotką Dudzińskiego przeleciał w znacznej odległości od bramki.
Ostatecznie, po wyrównanym i pełnym walki meczu, trzy punkty pozostały w Nowym Dworze Mazowieckim. Dla Unii była to dopiero pierwsza porażka w 2021 roku, która spowodowała minimalny spadek w tabeli. Obecnie drużyna Rafała Smalca zajmuje czwartą lokatę. Za tydzień kolejny odcinek piłkarskiego serialu i starcie z rezerwami warszawskiej Legii. Mecz odbędzie się w Skierniewicach, na stadionie miejskim, już w sobotę, 17 kwietnia o godz. 15:00!
Wcześniej fanów klubu ze Skierniewic, czekają emocje związane z ¼ Finału Wojewódzkiego Pucharu Polski. W środę, 14 kwietnia na stadion przy ul. Pomologicznej, po raz drugi w tym roku zawita ekipa KS Kutno. Początek spotkania o godz. 16:30!