To nie tak miało wyglądać. 18 maja skierniewiczanie przegrali ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki (1:4). Jedyną bramkę dla Unii zdobył Damian Warchoł. To najwyższa porażka drużyny odkąd trenerem jest Rafał Smalec.
To był mecz o którym wszyscy kibice i piłkarze Unii Skierniewice, z pewnością będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. W sobotę, 18 maja drużyna przegrała najwyżej w tym sezonie, ale utrzymała trzecie miejsce w ligowej tabeli. – Świt był tego zdecydowanie drużyną lepszą. Staraliśmy się przeciwstawić na tyle na ile mogliśmy, ale życie to bardzo boleśnie zweryfikowało – komentował na gorąco po meczu trener Rafał Smalec.
Wróćmy jednak do przebiegu spotkania. Pierwsza połowa nie zwiastowała aż takiej klęski. Od pierwszych minut przy ul. Pomologicznej oglądaliśmy bowiem bardzo wyrównane zawody z lekką przewagą Unii. Nasza drużyna grała dobrze praktycznie przez pierwsze pół godziny spotkania co okrasiła bramką. W 30 minucie przy odrobinie szczęścia dośrodkowanie Konrada Niedzielskiego, z najbliższej odległości wykończył Damian Warchoł, dla którego była to już 10. bramka w tym sezonie ligowym. Po objęciu prowadzenia coś w nas pękło i chwilę później mieliśmy remis 1:1. Przed przerwą goście powinni nawet prowadzić, ale na nasze szczęście na pustą bramkę nie trafił snajper przyjezdnych.
W drugiej części drużyna była już tylko tłem dla Świtu. Zawodnicy popełniali proste i niewymuszone błędy, co bezlitośnie wykorzystał przeciwnik. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wysoką porażką 1:4 i na tym można zakończyć relację z drugich 45 minut. – Mecz bardzo słaby w naszym wykonaniu. Szczególnie druga połowa, gdzie przeciwnik nas bardzo mocno stłamsił. Wyglądaliśmy słabo pod względem i fizycznym i piłkarskim, stąd tak wysoka porażka – skomentował szkoleniowiec unitów. – Popełniliśmy zbyt dużo błędów indywidualnych i z tego padały bramki. Nasi zawodnicy w niektórych sytuacjach zachowywali się w sposób karygodny. Teraz mamy chwilę czasu, żeby to przetrawić, żeby zastanowić się dlaczego tak się stało, poszukać błędów, poprawić je i później przystąpić do następnego meczu z nadzieją, że będzie to wyglądało zdecydowanie lepiej.
Trener Rafał Smalec nie krył rozczarowania z postawy swoich piłkarzy i przeprosił kibiców. Dodał też, że porażka prócz wstydu, praktycznie nie zmienia naszej pozycji w ligowej tabeli – Przykra sytuacja, bo niestety kibice musieli na to patrzeć. My musieliśmy na to patrzeć. Dobrze, że to się dzieje w takim momencie w jakim jesteśmy teraz, a nie w sytuacji w której byśmy walczyli o życie. Przegraliśmy mecz, bardzo nam przykro z tego powodu, ale doprowadziliśmy do takiej sytuacji w tabeli, że porażka oprócz wstydu praktycznie nic
nie zmienia.
Teraz czas na wyciągnięcie wniosków i jedziemy dalej. Kolejny mecz drużyna rozegra na wyjeździe już 25 maja z Huraganem Morąg. Pierwszy gwizdek o godz. 17:00.