Piłkarze Unii Skierniewice rozbili w swoim pierwszym meczu w grupie mistrzowskiej, rezerwy Jagiellonii Białystok (4:0). Było to czwarte kolejne zwycięstwo drużyny prowadzonej przez trenera Rafała Smalca.
Wspaniała seria trwa dalej. W piątek, 2 kwietnia skierniewiczanie zanotowali swoją czwartą wygraną w 2021 roku, rozbijając przy ul. Pomologicznej, rezerwy z Białegostoku, aż (4:0). Wynik choć efektowny, nie odzwierciedla w pełni tego co działo się na boisku. Jagiellonia postawiła bardzo trudne warunki skierniewiczanom, co było szczególnie widoczne w pierwszej części spotkania.
To właśnie podopieczni trenera Wojciecha Kobeszko lepiej rozpoczęli to spotkanie. Wielokrotnie na skrzydle szarżował Wasilewski i Stephen Godfrey Bitok, a Michała Brudnickiego strzałami niepokoili Pawłowski, Twarowski i kapitan zespołu z Podlasia Jakub Płoszkiewicz. Za każdym razem skierniewiczanie wychodzili jednak z opresji. W grze obu ekip można było zauważyć sporo chaosu i niedokładności. Skierniewiczanie byli jednak tego dnia bardzo cierpliwi i do bólu skuteczni. W 36 minucie na indywidualną akcję zdecydował się Kacper Karasek. Młody pomocnik Unii wpadł w pole karne, gdzie został sfaulowany, a sędzia bez zastanowienia wskazał na wapno. Do do piłki podszedł Paweł Czarnecki. Dziesiątka Unii, choć na raty, pokonała dobrze dysponowanego tego dnia Huberta Gostomskiego. Bramka bardzo dobrze podziałała na nasz zespół, który zaczął grać dużo spokojniej. Kiedy wydawało się, że pierwsza część zakończy się minimalną zaliczką Unii, skierniewiczanie wykonywali rzut rożny. Dośrodkowanie Waśniowskiego na bramkę zamienił Dawid Dzięgielewski, i Unia prowadziła już (2:0). Dla Dawida, było to czwarte trafienie w czwartym kolejnym meczu.
Od pierwszych minut drugiej części spotkania, ponownie w natarciu oglądaliśmy przyjezdnych. Z ataków piłkarzy trenera Kobeszko nic jednak nie wynikało. Na odpowiedź Unii musieliśmy czekać niespełna kwadrans. Wówczas na mocne uderzenie zza pola karnego zdecydował się Dawid Dzięgielewski. Niestety po jego strzale piłka zatrzymała się na poprzeczce. Kilka minut później, poprzeczka uchroniła również Michała Brudnickiego, a swojej okazji niewykorzystani goście.
W kolejnych minutach oglądaliśmy prawdziwą wymianę ciosów, ale na bramki musileliśmy czekać dopiero do końcówki spotkania. Najpierw w 73 minucie, z rzutu rożnego dośrodkowywał Damian Makuch, a piłkę do siatki wpakował kapitan zespołu, Konrada Kowalczyk. Ostatnia bramka tego meczu padła w 90 minucie. Tym raz podawał Kowalczyk, a wynik spotkania na (4:0) ustalił Jakub Jasiński, dla którego było to premierowe trafienie w rozgrywkach trzeciej ligi w barwach Unii!
Za tydzień, 10 kwietnia Unia pojedzie do Nowego Dworu Mazowieckiego, sprawdzić formę miejscowego Świtu. Przy ul. Pomologicznej spotkamy się dopiero za dwa tygodnie, a rywalem będą rezerwy warszawskiej Legii.