PPo latach dominacji w lokalnych derbach piłkarze Unii Skierniewice przegrali z Pelikanem Łowicz (1:2). Podopieczni trenera Kamila Sochy zajmują obecnie dziewiątą lokatę w tabeli trzeciej ligi.
Przypomnijmy, że skierniewiczanie wygrali siedem z ostatnich ośmiu rozegranych spotkań derbowych. Tym razem los był bardziej łaskawy dla gospodarzy, którzy zanotowali pierwsze, historyczne zwycięstwo przed własną publicznością od powrotu skierniewiczan do trzeciej ligi. Mecz rozpoczął się znakomicie dla Unii. W pierwszej akcji meczu faulowany w polu karnym był Dawid Dzięgielewski. Sędzia bez zawahania wskazał na wapno, a jedenastkę na gola zamienił Mateusz Stępień. Jak się okazało, były to miłe złego początki. Kilka minut później gospodarze doprowadzili do wyrównania, za sprawą Marką Grądzkiego, który wykorzystał niepewną interwencję Stanisława Pruszkowskiego. Unia chciała szybko odpowiedzieć i chwilę później dośrodkowanie Łapińskiego, trafiło do Makucha, ten w polu karnym dojrzał dobrze ustawionego Dzięgielewskiego, ale mocny strzał napastnika zblokowali defensorzy dumy Łowicza. Po wybiciu swoją kontrę wyprowadzili gospodarze, a w sytuacji sam na sam znalazł się napastnik Pelikana. Tym razem na posterunku był pewnie interweniujący Pruszkowski. W kolejnych minutach kibice licznie przybyli na stadion przy ul. Starzyńskiego oglądali prawdziwą wymianę ciosów. W 20 minucie Łapiński dograł do Nikity Vasina, ten przedłużył do Dzięgielewskiego, ale w ostatniej chwili podanie przeciął Wlazłowski. Kiedy wydawało się, że bramka dla skierniewiczan to tylko kwestia czasu, skierniewiczanie kolejny raz „podarowali” prezent rywalom. W 37 minucie w polu karnym faulował Piotr Drabik, a jedenastkę pewnie wykorzystał Szymon Sołtysiński. Przed zmianą stron, Unia powinna doprowadzić do wyrównania. Niestety sytuacji sam na sam nie wykorzystał Marcin Pieńkowski.
Druga połowa to już pełna dominacja Unii, ale bez efektu bramkowego. Skierniewiczanie mieli kilka dogodnych okazji bramkowych. W 70 minucie przepięknym uderzeniem zza pola karnego popisał się Łapiński, ale piłka odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej. Na kwadrans przed końcem przepiękną centrą popisał się Mateusz Szmyd, który znalazł niepilnowanego Marcina Pieńkowskiego. Pomocnik mimo doskonałej pozycji nie zdołał jednak pokonać Wlazłowskiego. Końcówka meczu to kolejne szaleńcze akcje i dośrodkowania Unii. Ostatecznie Pelikan przetrwał i dowiózł zwycięstwo do końca.
Dla gospodarzy była to dopiero pierwsza wygrana z Unią przed własną publicznością od jej powrotu do stawki trzecioligowców. Dla skierniewiczan była to dopiero druga porażka w dziewięciu spotkaniach derbowych.
Podopieczni trenera Kamila Sochy mają przed sobą kolejny intensywny tydzień. W środę, 4 października czaka ich starcie w ramach trzeciej rundy Okręgowego Pucharu Polski z Olimpią Chąśno. W piątek, 6 października drużyna rozegra zaś wyjazdowy mecz ligowy z Bronią Radom. Pierwszy gwizdek zaplanowano na godz. 19:00!